Baby są jakieś inne
komedia 2011, 90 min
reżyseria: Marek Koterski
obsada: Adam Woronowicz, Robert Więckiewicz, Małgorzata Bogdańska, Michał Koterski, Patrycja Marciniak
- Sobota, 08.09 g. 20:00
Adaś Miauczyński i Pucio to dwóch niespełnionych inteligentów, przewrażliwionych, wiecznie sfrustrowanych i skupionych jedynie na sobie. Mężczyzn gnębi kryzys wieku średniego. Na liście źródeł ich irytacji pierwsze miejsce zajmują bezapelacyjnie kobiety.
Podczas długiej nocnej podroży samochodem mają doskonałe warunki, żeby wzajemnie się sobie wyżalić. Adaś i Pucio opowiadają więc sobie o kobietach, które znają bardzo dobrze oraz o tych, z którymi stykają się przypadkowo. Narzekają na żony, byłe narzeczone i obiekty niespełnionych fantazji. Wszystkie łączy jedno: nie da się ich zrozumieć. Są jakieś inne.
"Najbardziej kobieca komedia o mężczyznach" - takim hasłem był reklamowany najnowszy film MARKA KOTERSKIEGO ("Nic śmiesznego", "Dzień świra", "Wszyscy jesteśmy Chrystusami"). Reżyser, znany z błyskotliwego i dowcipnego wyrażania na wielkim ekranie obaw i frustracji przeciętnego polskiego inteligenta, znów pozwolił przemówić swojemu najpopularniejszemu bohaterowi Adasiowi Miauczyńskiemu. Według zapewnień filmowca, to właśnie Miauczyński napisał scenariusz "Baby są jakieś inne". - Noc. Jedzie dwóch facetów samochodem i gada o babach - streszczał fabułę filmu Koterski - jak je dziś widzą w domu, rodzinie, łóżku, kiblu, w pracy, sporcie, sądzie, polityce, na ulicy. We wszystkich sferach życia; w sprawach dużych i małostkach. Tylko dwóch facetów jedzie nocą i gada na baby, że - choć przyszło nam być z nimi - nie da się z nimi żyć, że jest z nimi jak w ringu, że baby nas nienawidzą, my ich nienawidzimy; są silniejsze, są mądrzejsze i się mądrzą, a poza tym - co najgorsze - grają bez zasad.
"Baby są jakieś inne" to w zasadzie zapis męskich rozmów prowadzonych przez duet bohaterów w trakcie jednej nocnej przejażdżki autem. Po drodze oczywiście sporo się dzieje - przekroczona prędkość, dziurawa opona, rozmaite przygody - ale zdecydowanie najważniejsza jest konwersacja. Usiłując dojść do sedna problemu i zrozumieć, dlaczego kobiety są tak inne od mężczyzn, Adaś i Pucio wygłaszają niejedną niepoprawną politycznie, choć szczerą kwestię. - Tekst był podstawą, fundamentem i zadziałał przede wszystkim na nas - przyznawał odtwórca roli Miauczyńskiego, Adam Woronowicz. - Czuliśmy, że to jest szczere, prawdziwe, przemyślane. Choć nie było to jasno powiedziane, wiedzieliśmy i powiedzieliśmy sobie wyraźnie, kim są nasi bohaterowie, do czego zmierzają. Nie trzeba było kombinować. Jak zwykle w swoich filmach, Koterski krytycznym okiem ocenia przywary Polaków. Pod pozorem mizoginistycznych złośliwości, film bardzo celnie punktuje problemy z porozumieniem i pokutujące wśród nas stereotypy. - Nam mężczyznom ciężko jest dzisiaj nadążyć za kobietami - stwierdzał Woronowicz.
- Ciężko nam je dziś złapać. W ogóle coraz ciężej jest nam być razem, łatwiej przychodzi nam się mijać. Jesteśmy ulepieni z różnych pierwiastków, cały bajer polega na tym, żeby to zaakceptować. Jak również to, że baby są silniejsze od nas. I nie ma co z tym walczyć.
Obok świetnych dialogów, atutem komedii są niewątpliwie kreacje aktorów. Pochwały krytyków zaskarbili sobie Woronowicz i Więckiewicz, ale epizody stworzyli w filmie także Małgorzata Bogdańska i syn reżysera, Michał Koterski. "Ten film to tak naprawdę, rzec można, suma wszystkich męskich strachów. Realnych i podszytych neurozą, czających się przez wszystkie filmy Koterskiego w głowie jego bohatera" - pisał o "Baby są jakieś inne" Lech Kurpiewski z "Newsweeka", podczas gdy Marta Strzelecka wyrokowała na łamach "Dziennika": "Znakomicie zagrany film, atrakcyjny wizualnie, z naprawdę dobrym scenariuszem, w którym poza samymi kwestiami zostały dopracowane charaktery postaci, rytm dialogów oraz cała struktura tekstu, tworzącego - ponad serią dowcipów - mądrą opowieść".