Skóra, w której żyje
thriller/dramat 2011, 116 min
reżyseria: Pedro Almodóvar
obsada: Antonio Banderas, Elena Anaya, Marisa Paredes, Jan Cornet, Roberto Álamo
- Piątek, 07.09 g. 22:35
Wybitny chirurg plastyczny Robert Ledgard (Antonio Banderas) zaprzestaje praktyki zawodowej po tym, jak jego żona, ciężko poparzona w wypadku samochodowym, popełnia samobójstwo.
Owładnięty obsesyjnym pragnieniem stworzenia syntetycznej ludzkiej skóry odpornej na obrażenia, Robert prowadzi eksperymenty w zaciszu swojej okazałej rezydencji w Toledo.
Rolę królika doświadczalnego w przedsięwzięciu pełni więziona w domu, tajemnicza Vera (Elena Anaya), której dogląda opiekująca się posiadłością Marilla (Marisa Paredes). Pozbawiona kontaktu ze światem zewnętrznym Vera całymi dniami ćwiczy jogę, rzeźbi, czyta i ogląda telewizję. Jedyną osobą mającą wstęp do jej pokoju jest Robert, który na co dzień woli jednak obserwować Verę na wielkim ekranie w jadalni. Ustalony porządek dziwacznego domostwa burzy pojawienie się uciekającego przed policją syna Marilli, Zeci (Roberto Álamo).
"Skóra, w której żyję" to ostatnie dokonanie hiszpańskiego mistrza PEDRA ALMODÓVARA. Nominowany m.in. do Złotej Palmy, Złotego Globu oraz nagrodzony BAFTA film powstał w oparciu o powieść Thierry'ego Jonqueta, "Tarantula". Wcześniej Almodóvar tylko raz napisał scenariusz na podstawie książki - "Drżące ciało". Reżyser przeczytał przepełniony rozpaczą przenikającą się z perwersją i nienawiścią kryminał Jonqueta dziesięć lat przed premierą filmu. Niezapomniane wrażenie wywarła na nim wówczas potęga zemsty dokonanej przez doktora Ledgarda i to ona stała się motywem przewodnim planowanego filmu. Jako dodatkowa inspiracja przy pracy nad scenariuszem posłużyła mu mroczna twórczość Fritza Langa oraz "Oczy bez twarzy" Georgesa Franju. W efekcie powstał doskonale zrealizowany, do granic zmysłowy thriller, o którym Barbara Hollender z "Rzeczpospolitej" pisała, że "poraża i onieśmiela, a od wewnątrz kipi od namiętności".
Od samego początku w roli Roberta Ledgarda Almodóvar widział Antonia Banderasa, aktora z którym regularnie współpracował w latach 80., otwierając mu wrota do sławy ("Matador", "Kobiety na skraju załamania nerwowego", "Zwiąż mnie"). Panowie spotkali się na planie po ponad 20-letniej przerwie. Występ w obrazie dawnego mentora przyniósł świetnemu w swej roli Banderasowi m.in. nominacje do Saturna i hiszpańskiej nagrody Goya. Wedle wstępnych planów na ekranie towarzyszyć mu miała Penélope Cruz. Ostatecznie w Verę wcieliła się obsypana za tę kreację nagrodami, znana z "Porozmawiaj z nią" Elena Anaya. Po premierze mówiło się, że 37-letnia aktorka, mająca na koncie także występy w "Lucia i seks" czy "Van Helsing", ma szansę zostać nowa muzą hiszpańskiego mistrza.
"Skóra, w której żyję" zawiera wiele elementów charakterystycznych dla twórczości Pedra Almodóvara. W filmie poruszone są ulubione tematy artysty: sekrety, kłamstwa, rodzinne tajemnice, silne więzi emocjonalne i tożsamość płciowa. Reżyser od początku filmu mnoży pytania, trzymając widzów przez cały seans w napięciu. David Gritten, recenzent "Guardiana" dowodzi, że historią wendety doktora Ledgarda Almodóvar wspiął się na kolejny etap twórczego rozwoju. - Narracja nie jest tak krzykliwa jak dawniej. Jako dojrzały artysta wysublimował swój warsztat - stylistyka opery mydlanej spójnie dopasowuje się do całości obrazu. Jak to zwykle bywa u Almodóvara, wszystko wygląda cudownie - w dużej mierze dzięki scenografii Antxóna Gómeza i zdjęciom José Luisa Alcaine'a. Trzej filmowcy mają dar przydawania zwyczajnym przedmiotom tajemniczego blasku. Tu nawet instrumenty chirurgiczne, które lada chwila mają zostać wykorzystane w niecnym celu, zdają się być magiczne. "Skóra, w której żyję" to dzieło mistrza, będącego u szczytu formy.